2 stycznia 2015

Nie mam pojęcia jak to wygląda u innych autorów, ale ja zawsze mam problem z nadaniem odpowiedniego tytułu do postu. W końcu to od niego wszystko zależy, czy zainteresuje i przyciągnie czytelników czy raczej wręcz odwrotnie, tylko ich zniechęci. Tak samo mam problemy z rozpoczynaniem notek. Czasami mam wrażenie, że za bardzo się staram i zapominam o pewnej bezpośredniości, przecież nie chcę budować pomiędzy nami żadnego muru. Chciałabym żebyśmy my - obie strony czuły się tutaj przede wszystkim fajnie, na luzie. Bez żadnego sztywniactwa. Abym nie musiała się zastanawiać czy na pewno mogę użyć takiego słowa, czy ktoś się za nie obrazi czy poleci hejt życia. Co oznacza ten mój przedziwny wstęp? A no to, że w tym nowym, cudownym, idealnym roku wrzucam na luz i nie, nie oznacza to, że nagle na blogu pojawi się fala przekleństw, obelg i jakiegoś prostactwa. Cały czas staram się pokazywać prawdziwą siebie, jednak czasami świadomość, że czyta to tyle ludzi powoduje pewnego rodzaju strach i trochę onieśmiela przez co nie zawsze udaje się człowiekowi przekazać to co chciał, nie zawsze udaje się pokazać w stu procentach siebie samego. Jednym z moich postanowień jest właśnie przedstawienie siebie. Z jakimi zmianami to się wiąże dla bloga? A no w zasadzie niewielkimi. Lekkie poszerzenie tematyki, nieograniczanie się tylko i wyłącznie do recenzji kosmetyków. Zresztą wydaje mi się, że powoli da się te zmiany już na blogu zauważyć. Dlaczego tak? Dlatego, że nie chcę prowadzić kilku oddzielnych blogów i na każdym pisać tylko na jeden, konkretny temat. Poza tym nie oszukujmy się. Prowadzenie trzech czy czterech blogów wiązało by się ze zminimalizowaniem ilości notek do minimum. Jestem świadoma, że mogę stracić kilku czytelników bo przecież nie każdy chce czytać o książkach, moim wymarzonym ślubie i jakże ciekawym życiu, ale pamiętajcie że posty stricte kosmetyczne i urodowe cały czas będę się pojawiały. Wiem też, że kilku nowych czytelników mogę w ten sposób zyskać, optymistycznie patrząc moje małe zmiany mogą się skończyć tylko wzrostem czytelników (i wcale nie będę ukrywała, że ta wersja najbardziej by mnie zadowoliła! :D).

Na koniec odsyłam do notki z moimi życzeniami dla Was i dla siebie. I kończę już moje gadanie, wspominając tylko, że mam przeczucie iż nowy rok będzie dla mnie rokiem wielkich zmian. A Wy jak przeczuwacie dla siebie nowy rok?


9 komentarzy:

  1. Nie tylko Ty masz problem z tytułami i wstępami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oby zmiany były zadowalające dla Ciebie ;) a co do tytułów bloga sama czasami mam z tym problem, żeby dobrze go dobrać :)
    Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zawsze przeżywam tornado w środku jak piszę post ! Bo nie wiem jak zacząć :) wiec mamy ten sam problem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe podejście, oby każdy bloger takie miał. Dążenie do luzu, braku dystansu, a jednocześnie dystans do swojej osoby. Brawo.
    Tobie też wszystkiego dobrego w nowym 2015 roku

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie raz tak mam, że chciałabym coś napisać, ale zastanawiam się, czy tak wypada? czy kogoś nie urażę? :) Ale teraz staram się pisać właśnie to co myślę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obyś była zadowolona ze zmian :) podejście jest dobre :D Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Grunt to być sobą :) Jeśli takimi nas polubią jakimi jesteśmy, to mamy największy sukces, jaki mogłybyśmy sobie wymarzyć!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że bez sztywniactwa! :D nie żebym tu takie zauważała, ale po prostu podoba mi się Twoje podejście :) całuję, szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie martw się, mi też bardzo ciężko z tytułami... zwłaszcza z tytułami :/ Życzę Ci zdrowia na ten rok, bo zdrowie najważniejsze, dużej liczby czytelników i aby nie kończyły Ci się pomysły na posty. Szczęśliwego nowego roku!

    OdpowiedzUsuń

Proszę o kulturalne wypowiedzi.