Jak już nie raz wspominałam maj był dla mnie bardzo wyjątkowym miesiącem. Jednak jeżeli chodzi o projekt denko to nie wydarzyło się nic specjalnego. Udało mi się zużyć kilka kosmetyków, skupiłam się w tym miesiącu na wszelkich saszetkach, jakie pałętały się po moich koszyczkach. Wzięłam się też za małe porządki kosmetyczne, dzięki którym w denku znalazły swoje miejsce, aż cztery lakiery do paznokci. Niestety ich czas po prostu dobiegł końca, nie nadawały się już do niczego.
Z czwórki, którą widać na powyższym zdjęciu moim ulubionym lakierem zdecydowanie był ten z avonu. Czerwień idealna moim zdaniem. Pędzelek też miał niczego sobie, bardzo łatwo mi się aplikowało ten lakier. Raczej ponownie nie zamówię bo od dawna unikam avonu jak ognia. Ale na pewno poszukam jakiegoś zamiennika. Kuszą mnie ostatnio bardzo lakiery essie i chyba właśnie na ich czerwień się skuszę. Ostatni lakier również był z avonu, a jego kolor był magiczny. Na paznokciach wyglądał zupełnie inaczej niż w buteleczce. Środkowe lakiery essence i bell były kupione pod chwilą impulsu i może raz ich użyłam... Niestety zmarnowały się u mnie.
Szampony z barwy po prostu uwielbiam, mają krótki, prosty skład. Idealne do co dwutygodniowego oczyszczania. Za perfum givenchy będę płakać jeszcze długo, bo wiem że prędko sobie takiego cacka nie sprawię. Moje fundusze zdecydowanie mnie powstrzymują! Skarpetki złuszczające już zaaplikowane i muszę powiedzieć, że trochę się bałam, że wcale nie będą działać - zostałam mile zaskoczona. Myślę, że jeszcze dzień, dwa i będzie już po złuszczaniu. :)
O isanie bodycreme możecie poczytać w mojej dokładnej recenzji, o tutaj. Antyperspirant garnier... Cóż, szału nie robi, na 48h jak obiecuje producent nie starcza, ale wcale mnie to nie dziwi.
No i wszelkie saszetki z maseczkami, peelingami czy po prostu próbkami, które sama nie wiem skąd mam. Pełno ich było z Yves Rocher i Vichy. Znalazł się też balsam do ciała i twarzy SVR, nad którego zakupem zaczęłam się poważnie zastanawiać.
Jeżeli chodzi o zamienniki skończonych produktów to nie ma szału. Zużywam wszystkie zapasy jakie udało mi się zgromadzić. Zmieniłam jednak antyperspirant z tego w kulce, na ten w sztyfcie. Dawno takiego nie miałam i muszę powiedzieć, że sama nie wiem dlaczego przeszłam na te kulkowe :)
Z Isany miałam masełko wersję z granatem. Naprawdę fajnie się spisywało.
OdpowiedzUsuńNa pewno wypróbuję, tylko troszkę zapasów musi mi jeszcze ubyć :)
UsuńJuż dzisiaj widzę u kolejnej osoby te masło z Isany, chyba pora iść na zakupy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://www.hushaaabye.blogspot.com
:)
UsuńLakier z Bell ma fajny odcień :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że go częściej nie używałam :)
Usuńjestem ciekawa tych skarpetek złuszczających, jakby mnie zadziałały :)
OdpowiedzUsuńJa jestem z nich naprawdę zadowolona ;)
UsuńNie miałam niczego z Twojego denka ;)
OdpowiedzUsuńJak przeglądam denka innych to też często widzę, że nie ma nic z tych produktów które używałam. I jak tu wybrać najlepsze dla siebie kosmetyki, skoro tak wielu się jeszcze nie zna! :)
UsuńNie miałam jeszcze żadnego zdzieraka z Barwy.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować :)
Polecam, bardzo je lubię :)
Usuńgratuluje zużyć:)
OdpowiedzUsuńdziękuję! ;D
UsuńMiałam ten krem Isany i ogólnie go lubiłam, ale dość szybko znudził mi się zapach ;)
OdpowiedzUsuńFakt zapach może się naprawdę bardzo szybko znudzić :)
Usuńnie używałam żadnego z Twoich zdenkowanych produktów,ale wyglądają ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tak do Garnierowych produktów do "higieny" ciała ani włosów nie mam zaufania, ten antyperspirant tez mnie nie dziwi :P
OdpowiedzUsuńZ garnierowych produktów bardzo lubię odżywkę z karite i awokado! :)
UsuńNawet trochę tych produktów jest ;]
OdpowiedzUsuńno trochę się tego uzbierało, wyjątkowo ;)
UsuńSpore denko, ja swojego czasu tez miałam GIVENCHY PLay ALE W RÓŻÓWYM JASNYM KOLORKU ;) ale też dobiły dna ;)
OdpowiedzUsuńTych jasnych nie wąchałam, ale pewnie pachną równie pięknie jak te fioletowe ;)
Usuńświetne lakiery :)
OdpowiedzUsuńTeż mam dużo takich lakierów, które tak się już ciągną, że nadają się tylko do wyrzucenia :( Powiem Ci, że mi brakuje odwagi do tych skarpetek peelingujących, fajnie, że u Ciebie się sprawdziły ;)
OdpowiedzUsuńNo ja zrobiłam z nimi w końcu porządek! :) Też się nieco bałam, ale nie ma czego!
UsuńMasło z Isany bardzooo mi przypadło do gustu. Sprawdziło się w pielęgnacji ciała, ale także i w pielęgnacji włosów do kremowania. Pewnie przy bardziej suchej skórze się nie sprawdzi, jednak dla osób ze skórą normalną i lekko suchą będzie jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńU mnie na włosach w ogóle się nie sprawdziło kremowanie :)
Usuńmaseczkomaniaczka :D
OdpowiedzUsuńMiałam podobne skarpetki peelingujące, ich efekt jest super...ale to złuszczanie mnie przeraziło. Więcej ich nie kupię, za dużo z nimi zabawy ;)
OdpowiedzUsuńW okresie letnim jest to strasznie uciążliwe szczególnie, kiedy przychodzą upały i aż chciało by się założyć sandałki. Mnie tak strasznie nie denerwuje ta złuszczająca się skóra :) Ale nie wiem czy kupię ponownie. Będę się teraz starać, żeby efekt utrzymał się jak najdłużej! :)
UsuńSkąd wiesz, że "na 48h jak obiecuje producent nie starcza, ale wcale mnie to nie dziwi. "? :P
OdpowiedzUsuńBo działa zaledwie na około 10h :)
Usuń